Wiersze spod Taboreta

Parvum Opus, Krzysztof Łuczka i Jakub Pinkowski

Tomik ten przedstawia zestaw wierszy poruszających problematykę dotyczącą życia, wielokrotnie omawianej w literaturze.
  1. Bajka o czymś - Krzysztof Łuczka
  2. Cierpienie - Krzysztof Łuczka
  3. Decyzje - Krzysztof Łuczka
  4. Godność - Krzysztof Łuczka
  5. Koniec świata - Krzysztof Łuczka
  6. Los - Jakub Pinkowski
  7. Miasto - Jakub Pinkowski
  8. Miłość dobra - Krzysztof Łuczka
  9. Miłość zła - Jakub Pinkowski
  10. Młodzież polska - Krzysztof Łuczka
  11. Natura - Jakub Pinkowski
  12. Nostalgia - Jakub Pinkowski
  13. Ojczyzna - Jakub Pinkowski
  14. Pieniądze - Jakub Pinkowski
  15. Podróż - Jakub Pinkowski
  16. Pozytywizm - Krzysztof Łuczka
  17. Psychomachia - Jakub Pinkowski
  18. Religia - Krzysztof Łuczka
  19. Rodzina - Krzysztof Łuczka
  20. Rozmowa - Krzysztof Łuczka
  21. Rycerz - Jakub Pinkowski
  22. Sen - Krzysztof Łuczka
  23. Śmierć - Jakub Pinkowski
  24. Społeczeństwo - Jakub Pinkowski
  25. System - Krzysztof Łuczka
  26. Szlachta - Krzysztof Łuczka
  27. Sztuka - Krzysztof Łuczka
  28. Taniec - Krzysztof Łuczka
  29. Wojna - Jakub Pinkowski

Bajka o czymś

Krzysztof Łuczka

Pewnego ranka jak liście tańczyły w rytmie,

Biedronka z czarownicą spotkała się na wydmie.

„Ciemne chmury zawitają nad twą drogą!”

Przepowiada czarownica, stojąc nad wodą.


Biedronka uśmiechnięta odpowiada szczerze:

„W twoje dziwne przepowiednie nie wierzę.

Stoję, latam, biegam, pracuję,

Przejmować się nie będę, z liśćmi tańcuję.”


Zdziwiona czarownica dalej proponuje:

„Słonia wielkość i mrówki siłę obiecuję!”

Biedronka niezachwycona odpowiada:

„Taka promesa dla takiego owada?”


Biedronka mądra odmówić nie wahała

O własne dobro w ten sposób zadbała.

Na koniec dodała, już w całym ogóle:

„Diabeł czarownico, to tkwi w szczególe.”

Cierpienie

Krzysztof Łuczka

Dwóch chłopaków do jednej pani,

Tak się nie da moi drodzy,

Obaj się w niej zakochali,

A co gorsza, są ubodzy.


Jednego boli, drugiego boli,

Stare mieszkania, brzydko i brudno,

Do pracy nie idą, jak kto woli,

I w tym cierpieniu żyli dość trudno.


Pierwszy biedak, nie przypadkiem,

Dwie postaci, dwie postawy,

Sytuacja ta sama, a ukradkiem

Drugi z niej wyszedł bez obawy.


Drugi mawia: „po co się przejmujesz?

Wiecznie złego się dopatrujesz!

Po co się miałbyś przejmować jutrem?

Również przeszłością, nie bądź szutrem!”


Sukces jednego i porażka drugiego,

Zależne są od ich charakteru,

I taki jest finał wierszyka tego,

Szansa, że się pozbierasz nie równa się zeru.

Decyzje

Krzysztof Łuczka

Ciężko wybrać, dobro swoje czy cudze,

Wierz mi na słowo, decyzjami się trudzę,

Wallenrodem nie jestem, by poświęcać się dla ogółu,

Kordianem nie jestem, by zrobić to dla bólu,

Makbetem nie jestem, by zachłysnąć się sobą,

Winstonem nie jestem, by złamać się przed tobą,

Antygoną nie jestem, by dotrzymać prawa boskie,

Rieux nie jestem, by przerywać chwile beztroskie,

Rolandem nie jestem, by honoru dotrzymać,

Barykową nie jestem, by syna utrzymywać.


Decyzja podjęta oznaką siły jest dla człeczka,

Nie ma znaczenia czy poświęcenie, czy ucieczka.


***


Jak zatem znaleźć ten odpowiedni wybór

Gdzie każdy tragiczny, jak podjąć te trudy,

Niczym widz na meczu oglądać z trybun,

Jak życie się zmienia w błoto i brudy.

Godność

Krzysztof Łuczka

Wolność jest wtedy, kiedy jesteś nieskrępowany,

Kiedy rozmawiasz po swojemu, jesteś szanowany,

Kiedy nie boli cię nigdzie i żyjesz w spokoju,

Kiedy masz możliwość życiowego rozwoju,

Kiedy nie czujesz uczuć takich jak zazdrość,

Nie bijesz się z myślami i znasz swoją wartość.


Szacunek jest wtedy, kiedy znasz swą przeszłość,

Kiedy zrozumiesz, że życie nie trwa wieczność,

Kiedy o historii pamiętają wszyscy eksperci,

Kiedy wiesz, czym była Szoa czy Żuawi śmierci,

Kiedy bez względu na zwyczaje,

Szanujesz swoje i obce obyczaje.


Honor jest wtedy, gdy wyzwań się nie boisz,

Nawet wtedy, kiedy się dwoisz i troisz,

Kiedy o swoje walczysz, działasz do końca,

Kiedy bezbronnych jesteś obrońca,

Kiedy funkcjonujesz zgodnie z moralnością,

Kiedy czynisz dobro z pełną dostojnością.


I te składniki: honor, szacunek i wolność,

Składają się w całość, jaką jest godność.

Koniec świata

Krzysztof Łuczka

Dobrze jest czy źle, kto by się przejmował?

I tak to wszystko skończy się, spójrz jak żeś się zachował.


Cały już zniszczony i zalany wodą,

Ziemia się trzęsie oraz drzewa płoną.

Wszystko się kończy, wszystko mu zawdzięczasz,

Świat u stóp się kruszy, tak mu się odwdzięczasz?

Gdzie twe poświęcenie? Gdzie jest twoja wiara?

Taka osoba jak Ty, życia by nie oddała?

A może to nie świat się kończy, a twoje istnienie?

Ty nadal nie odpowiadasz na boskie grzmienie?

Choć nawet byś się poddał, lub walczył z nim doskonalej,

Nic z ciebie nie zostanie, a świat się będzie kręcił dalej.

Los

Jakub Pinkowski

Czy mam być ci wdzięczny za dobre życie?

A może za odebranie tego, co kochałem?

Ścigałem się z tobą w przegranym wyścigu.

Los chciał, że za późno to zrozumiałem.

Miasto

Jakub Pinkowski

Rdza pokryta złotą farbą,

Syf przypudrowany.

Twoje oczy, przybyszu,

Nie widzą prawdy.

Dla ciebie fasada,

Wnętrzem naszego miasta.

Miłość dobra

Krzysztof Łuczka

Miłość wymagająca wyrzeczeń, jak u Kmicica,

Miłość idealna, czyli Oblubieniec i Oblubienica,

Miłość potajemna, jak u Mistrza i Małgorzaty,

Miłość wierna, jak u Odyseusza i Penelopy,

Miłość prosta, jak u Laury i Filona,

Miłość budująca, jak u Sonii i Rodiona,

Miłość szczęśliwa, trudna do znalezienia jak u Szymborskiej,

Miłość uzupełniająca, jak u Bohatyrowicza i Orzelskiej,

Miłość łamiąca niezgodę, jak u Zosi i Tadeusza,

Miłość Morsztyna zostawmy, jak w wierszu „Do Trupa”.


Miłość spełniona - jakie to proste!

Życie się staje bardziej owocne,

Gdy w życiu towarzyszy osoba,

Która w najgorszej chwili ukocha.

Miłość zła

Jakub Pinkowski

Cierpię katusze za miłość do ciebie,

Umieram, gdy znów mnie odrzucasz.

Rozdzieli nas śmierć - nie znajdę się w niebie.

Piekło mnie pochłonie, choć duszę mą oddasz.


Oddałem ci wszystko za jedno spojrzenie,

Krwawię za ciebie, gdy jesteś w potrzebie.

Niech mi się serce roztopi - moje marzenie,

To jest lepsze niż miłość do ciebie.

Młodzież polska

Krzysztof Łuczka

Ojczyzny zdrady dopuścił się mój przyjaciel

Przed zaborcą mnie obarczył swą winą,

„Czy to prawda?” pyta polskości niszczyciel,

Bez wahania przyznaję, napędzony adrenaliną.


Oskarżony niesłusznie i bity za niewinność,

Za przyjaciela oddać się czułem powinność.

Łańcuchy rozcinają plecy, palce wyłamują,

Żadne jego uczynki mej krwi nie zatamują.


Po czterdziestym czwartym łańcucha uderzeniu,

Zrozumiałem, najważniejsze mi umknęło!

Naszych rodaków prowadzić ku zjednoczeniu,


„Zniszczymy cię i rozetniemy na kawałki”,

Krzyczałem do kata. Duchowo powoli umieram,

Ale to co w sercu nie podda się bez walki!


Przyszłość ojczyzny na młodzieży zawsze stała,

Śmierć jednego tlącej miłości nigdy nie zdeptała.

Dla przyszłych pokoleń miejsce przygotujcie,

Do przyszłych pokoleń ten wiersz apelujcie.


Zły okres przeczekać, starsi mądrość przekazać,

Dzieci edukować, pokoleniowe niezgody wymazać,

Młody w sercu ma poczuć, nie musi tortur być świadkiem,

By twierdza polskości uchroniła się przed upadkiem.

Natura

Jakub Pinkowski

Ogarnia mnie spokój, o Naturo,

Gdy widzę Twoje dzieło.

Jak artysta ze smakiem wielkim,

Potrafisz zachwycić prostotą.


Namalowane błękitne niebo,

A na nim Twoje dzieci.

Przede mną kłosy złote,

Między nimi mak się rumieni.

Nostalgia

Jakub Pinkowski

Bawić się - nie myśleć o jutrze,

Raz jeszcze cieszyć się na deszcz.

I płakać - kiedy mama spać każe.

Przeżyć miłość wielką jeszcze raz,

Rozpaczać, jakby to był świata kres.

I marzyć - o byciu wielkim kimś,

Gdy wszystko wokół proste jest.

Ojczyzna

Jakub Pinkowski

Polsko, zawsze jak nas potrzebowałaś,

Umieraliśmy z Twym imieniem na ustach.

Kiedy w niewoli łańcuchach płakałaś,

Czy byłaś w swoich złotych latach,

W Twojej obronie zawsze byliśmy przy Tobie.


Nawet teraz, kiedy już źle nam nie będzie,

Nie opuścimy Cię nigdy, nasza Polsko.

Pieniądze

Jakub Pinkowski

Wychowany w biedzie, o chlebie i wodzie,

Z wmówionym brakiem perspektyw na życie,

Zmuszony walczyć - często o samo bycie,

Nauczony przez lata - lepiej już nie będzie.


Odmienił się los - górę złota zdobyłem,

Patrzę z dumą na mą nieskończoną włość.

Chleb i woda to dla mnie już przeszłość,

Z biedy dzięki krwi i potowi wyszedłem.


Własnym trudem wszystko zarobiłem,

Cała ma dusza w wielkim skarbcu się kryje,

Czy powinienem zachować całość dla siebie?


Dzięki szczęściu także to osiągnąłem,

Wiem za dobrze, jak moim braciom się żyje,

Czy powinienem ich zostawić w potrzebie?

Podróż

Jakub Pinkowski

Żegnam cię mamo, żegnam cię tato!

Wyruszam sam w świat daleki!

Nie ważne dla mnie - zima czy lato,

Wyruszam, przede mną cel wielki.


Imię złotymi literami zapiszę,

Chwałą dorównam samym bogom.

Sława nigdy nie zamieni się w ciszę,

Dam się porwać przygody wodom.


Na łodzi samemu cały globus opłynę,

Wiatr mi w żagle pomyślnie wieje.

Do jakiejś przyjaznej zatoki zawinę!


***


Burze zesłał na mnie sam Bóg,

Z samotności na tej łodzi oszaleję,

Archanioły jego dmą w niebiański róg,

Straciłem na powrót dawno nadzieję…


Przyjmijcie mnie z powrotem, mamo, tato!

Pozytywizm

Krzysztof Łuczka

A przed nami większe cele, przed nami nowy świat!

Utylitaryzm przede wszystkim i z rozwojem za pan brat!


Do pracy, rodacy! Do fabryk, do roli!

Kochani Polacy! Nie stójcie tak w niedoli!

Hej wnuki, do nauki! Bachory do szkoły!

I niech wre robota, co tam wolna sobota!


W naszych rękach nasza sprawa, w naszych rękach przyszłość mas!

Bieda maleje z lewa, z prawa, tymi ręcami dziś uratujemy was!


Do pracy, rodacy! Do fabryk, do roli!

Kochani Polacy! Nie stójcie tak w niedoli!

Hej wnuki, do nauki! Bachory do szkoły!

I niech wre robota, co tam wolna sobota!


W urzędnika się zamienia kobieta, Żyd asymiluje się!

Nieśmiertelnej myśli siła i Wokulski o tym wie, że


Do pracy, rodacy! Do fabryk, do roli!

Kochani Polacy! Nie stójcie tak w niedoli!

Hej wnuki, do nauki! Bachory do szkoły!

I niech wre robota, co tam wolna sobota!

Psychomachia

Jakub Pinkowski

Ciemne moce wychodzą na żer,

Duszę niewinną zamęczać będą,

Czarną nocą, kiedy wszystko śpi,

Zło się budzi, zło już nadchodzi.


Jak wilki cicho się skradają,

By ofiarę za gardło chwycić,

I rozszarpać - nie zostawić nic,

Krwią jej duszy się pożywić.


A ona śpi spokojnie, nieświadoma,

Niewinna istota - prawdziwy anioł,

Zamęczą ją - nie będzie taka sama,

Zło zostawi na niej swój symbol.


***


Zatrute kły w jasną duszę wbijają,

Ofiara jęczy w niefizycznym bólu,

Nie ucieknie - watacha otoczyła ją,

Krwawi śmiertelnie - koniec jest bliski.


***


Białe światło - przyszedł ratunek,

To Niebo się zlitowało nad ofiarą,

Zastępy niebieskie Ciemność atakują,

Zgubioną duszyczkę chcą odzyskać.


Miecze zabójczo tną, ranni jęczą,

Dookoła lamenty się panoszą,

Chorągwie kolorowe powoli opadają,

W krzyku nie słychać szczęku mieczy.


Nad nimi trąbią niebieskie Boże rogi,

Nowe zagony do wojny przystępują,

Z głębi piekła przeklętego niepojęte ryki,

Kolejne tabuny potępieńców wzywają.


***


Zbudziła się ze snu istota zbłąkana,

Jakby niewidzialna uciekła sama,

W głowie jedna myśl się klarowała,

Nie było nigdy dobra, nie było zła,


A w jej duszy ogień zmysły palił,

Wszystko w popiół się zamieniło,

Płomień myśli nic nie zostawił,

Tylko obraz prawdy do przekazania.


***


Gwiazdy na niebie się zebrały,

Swym blaskiem plac oświetlając,

Nad nim święta Katarzyna góruje,

Kołem o swoim losie przypominając.


Łzy jej się leją na widok przybyłej,

Płomiennowłosa staje przy niej,

Dzielnie dzierży w dłoni palmę,

Wzrokiem ciemny przestwór ogarnia.


***


Wszystkie moce z ciemności wyszły,

Tam ma dobro i zło swój początek,

Bóg za ich pomocą światem rządzi,

On steruje nami jak marionetkami.


Nie ma dobra, zła - jest tylko siła,

Którą Stwórca dowolnie zmienia,

Wzbudzając u poddanych lęk,

Nie gardzi kłamstwem nas karmić.


Ja, Płomiennowłosa, wybrana zostałam,

Uciemiężonemu ludowi prawdę przekażę,

Nie boję się was, ani waszego Boga,

Nie boję się losu, który mnie czeka.


***


Pojmali fałszywą, bluźniącą proroczkę,

Na stos wysoki ją spokojną wsadzili,

Piekielny ogień koloru jej włosów,

Zaczyna namiętnie lizać jej ciało.


Ona nie płacze, patrzy na gwiazdy,

Przywołują ją blaskiem do siebie,

Święte poselstwo się wypełniło,

Płomień w głowie w końcu zgasł.


***


Na polu walki cisza zapadła,

Z dala jedynie słychać jęki,

To duszyczka biedna umarła,

Zło skazało ją na długie męki.


Już nie słychać Boskich rogów,

Ciemność pokonała swych wrogów,

O niewinną istotę bój przegrali,

Z którego już się nie podnieśli.

Religia

Krzysztof Łuczka

Przetestować Boga to niedorzeczne,

Ale życie i tak nie jest wieczne.

Ktoś, chyba, powinien czuwać?

Prawda?


Czy niebo i piekło istnieje?

Nie dowiemy się raczej,

Czy anioły i demony istnieją?

Nie dowiemy się inaczej.


„Panie Boże, a może Zeusie, tylko trochę cię sprawdzę.

Szybką odpowiedzią na pewno nie pogardzę!”.

Za wierzącym ruszy szatan czy inne demony,

Może i ksiądz za niego się wymodli z ambony.

Przez jakiś czyściec do Hadesu czy innej kreacji,

Może jak buddyści doświadczy reinkarnacji?


A co z niewierzącym? Do dziewiątego kręgu go złapią?

„Z takim co zrobić?” fatum z Bogiem po głowach się drapią.

Nienawidzić Boga w Niego wierząc, to jak być przeciwko sobie,

Nienawidzić Boga nie wierząc, to po co? - On i tak się nie dowie.


Zapamiętaj proszę słów tych wszystkich brzmienie:

„Prawdziwym Bogiem będzie twoje sumienie”.

Niezależnie co i kogo wysławiasz, trzeba się starać

By dobrą być osobą i od innych nie wymagać.

Człowieka człowiekiem nie czyni wiary zadość,

Lecz to, że czujesz spokój, szerzysz dobro i radość.

Rodzina

Krzysztof Łuczka

Już go wyzywają, matka i ojciec: „Synu nie masz racji”

„Nienawidzę Was!” w odpowiedzi, oczekując owacji.

Nadarł się i zapłakał, przeprosić nie przeprosi,

Ojciec: „Jak ten gówniarz się do nas odnosi?!”.


Siostra brata rozumie: „Po jego stronie stoję!”,

Matka ze złością: „Waszych wyzwisk się nie boję”.

I również rodzice przeklinać się zaczęli,

Że rodzeństwo też od chwili, tego nie wiedzieli.


Domem nie jest budynek, w którym się żyje,

Domem nie jest miejsce, gdzie wylewa się pomyje.

Domem jest domownik, którego mimo przeciwności,

Mimo niezgód w swej duszy i sercu nadal się gości.

Nie pierwszy raz, gdy pogodzą się po czasie,

„Najważniejsze moi drodzy, że się nadal kochacie”.

Rozmowa

Krzysztof Łuczka

Dziad do baby rano rzeka:

- Cierpisz w ogóle tego wnęka?

Wnuczek, rozmowy tej świadek:

- Kurde, nie ogarniam dziadek!


Dziad wychodzi w wielkim dezabilu

- Co podsłuchujesz, czędo niedostałe!

Młody się stara odpowiedzieć na czilu:

- Dziadzia się nie wkurza, ale dostałem pałę...


Dziad z babką już chce się dużać:

- A ci prawiłem, z niego fizylier!

A miał być foremny kordelier!

Toć z jego rozsądku mieliśmy się dumać.


Wnuczek się przyznaje, że już rady nie daje:

- Wciskałem wam bujdę, do wojska nie pójdę!

Zakłopotany przez kłamstwo, z nerwów już buczy,

Już nie ma opcji, na poprawę się nie nauczy.


Nasamprzód babka z dziadkiem sfolżała.

Atmosferka raczej dostatecznie zelżała.

Rozprawa ta jeno bez sensu ostała,

Wnusio to cwaniak, pokazał im wała.

Rycerz

Jakub Pinkowski

Rycerzu, to twój etos:


Ojczyznę chroń (tylko dobra swoje)

Honorowo walcz (ale nie z wrogami)

Wierny bądź (lecz nie swojej żonie)

Sprawiedliwie żyj (ale nie z chłopami)

Sen

Krzysztof Łuczka

Coś mi się przewidziało, że góra ze złota,

Na wielkie wydatki przyszła mi ochota.

Losy kupiłem, cyferki w głowie miałem,

I wtedy: „O mój Boże! Loterię wygrałem!”


Marzy mi się samochód, samolot a może

Samopływ, na te marzenia nic nie pomoże.

A jednak, się pojawiło! Tak przed oczami

Wszystkie maszyny świata w oddali.

Marzy mi się na wyspę wielka wyprawa,

Takie życie to dopiero zabawa!

I na wyspie sam zostałem,

Przypomniało mi się jak dorastałem.

Jak beztroskie to życie się wydawało,

Jak wielu rzeczy się jeszcze nie rozumiało.

Te wszystkie proroctwa, marzenia i wielkie wspominania

(w tej chwili się obudziłem) były z niewyspania.

Śmierć

Jakub Pinkowski

Płaczesz rzewnie po stracie bliskiego?

Chcesz zadości mimo wyroku boskiego?

Biedna istoto, padasz krzyżem,

Próbując przebaczyć swe grzechy.


Wybiła godzina kolejnej duszyczki.

Ja nic nie mogę - ja tylko wykonuję,

Ten na górze, on wszystko planuje.

Nawet nie pamiętam jej twarzyczki.


Łudzisz się, śmiertelniku mały,

Że wyrwiesz ją z tego tańca.

Uścisk śmierci bardzo wytrzymały,

Spójrz na siebie - wyglądasz na obłąkańca!


Nie bój się - ciebie też to nie ominie.

Bogactwo, miłość, wiedza, szczęście,

To wszystko kiedyś przeminie.

Oto Ja - jedyne z padołu wyjście.

Społeczeństwo

Jakub Pinkowski

Ofiarny kozioł do spalenia,

A wokół tłum głodny krwi.

Zjednoczeni w chęci niszczenia,

Czerwona posoka ich ubarwi.


Popioły zostały, piszczałki pieśń odegrały,

A w domach znów rozległy się kłótnie.

Zostałem tu sam - jak boski wybrany,

Widzę, jak wspólny cel już blaknie.


Co mi zostało z tego bycia innym?

Z chęci zmiany wszystkiego na lepsze?

Ciałem i umysłem musimy być jednym!


Zmienię was siłą - ze mną Bóg czy nie,

Pozostanę głuchy na wasze błaganie.

System

Krzysztof Łuczka

Świat się dzieli na trzy części,

Miejsca Proste, Ciężkie i Zepsute.

Ludzie chodzą jak te gęsi,

Jeszcze zbytnio niezaszczute.


Proste miejsce woła: „jaka u mnie jest niedola?”.

„Nam się tutaj strasznie żyje - taka nasza wola.

Wasza szansa dwaplusdobra!” Ciężkie odpowiada,

„Rozwijać się u nas, człowieku, tylko biada!”


U pierwszego cisza, spokój, bez katastrof i niepokój.

W drugim miejscu żyć się nie chce, jest cierpienie oraz dreszcze.

Mówi Ciężkie „Tutaj u mnie się nie lokuj”.

Proste rozumie, a przynamniej jeszcze.


A zepsute cicho siedzi, chciało być jak miejsce Proste,

Do perfekcji już dążyło, dyscypliny wprowadziło ostre,

Pracowało, tęgo stało i walczyło i się śmiało,

I skończyło jak to Ciężkie, więc na forum się wydało.


Dostąpić do władzy każdemu się chciało,

Że ono będzie najlepsze się wydawało.

Władza wyniszcza, prowadzi do upadku,

Wszystkie trzy miejsca dziedziczą coś w spadku.


Jednak między nimi znamienna różnica,

Spowoduje to jednak zaskoczenie u widza,

Proste i Ciężkie nigdy nie istniało,

A w Zepsutym żyjemy od dawna, tak to się stało.

Szlachta

Krzysztof Łuczka

Religijni i gościnni, tradycyjni i waleczni,

W bijatyce honorowi, jakże niebezpieczni.

Agresywni, wręcz kłótliwi,

Sarmaci głupi, nikogo nie dziwi.


Grubi, brzydcy rojaliści,

Wiecznie pijani polscy gwardziści.

Krótko mówiąc dramatyczni,

Mimo wszystko patriotyczni.

Sztuka

Krzysztof Łuczka

Rola poety jest aż nadto prosta.

Wieszcz - przewodnik, czy ktoś temu sprosta?

Mędrzec, filozof, osoba ambitna,

Temu ma podołać „jednostka wybitna”?


Nadto wrażliwa, problemu szukająca,

Do warunków niby adaptująca.

Niezrozumiana, ewentualnie przez Boga,

Realnie dopomóc, oj to już trwoga.


„Sztuka ma być piękna!”, „Wcale nie musi!”,

Każdy z artystów nad sensem się krztusi.

Polska to, Polska tamto, ile można słuchać,

Przestańcie na siebie ciągle chuchać i dmuchać.


„Sztuka dla sztuki”, a może dla innych?

Artysta przecie i tak znajdzie winnych.

Nie pierwszy raz sam sobie przeczy,

Pisać o zasadach a ich się trzymać - dwie różne rzeczy.

Jan w Oleju w swych dziełach też się rozwlekał,

Przynajmniej na terenie Ojczyzny mieszkał.


Daleko od problemów, mają czelność pisać jeszcze.

Tak tylko potrafi „wielka trójka” - kochani nasi wieszcze.

Miauczeć i wyć „jak w życiu trudno”,

Bądźmy szczerzy, robi się już nudno.

Taniec

Krzysztof Łuczka

Gdzieś daleko obok Soplicowa,

Przy Zasławku, głęboko w lasach,

Za Korczynem, przed Nawłocią,

Mieści się miejscowość taka;

Taka prosta zaś szlachecka,

Nie do końca abstynencka.


Ład i spokój wraz z porządkiem,

Chroni ludzi przed upadkiem.

Jednak gdzieś na wsi tej środku,

Na dworku w samiusieńkim zarodku,


Dwóch osobników tango zaczyna,

Pewność siebie, siła i galanteryja.

Towarzyszyć mu powinna,

Osoba krzepka i dość zwinna.


Gdzieś poloneza tańczyć trzeba,

Paradować i balować czasem potrzeba.

Łączyć ludzi, walczyć wspólnie,

Dumą polskości jest szczególnie!


„Bez chochoła nawiedzenia,

Tutaj z dala od uśpienia”

Bezradności, braku siły nasze miejsce nie zaznało,

Bezsensowności i nudności sprawnie okiełznało.

Wojna

Jakub Pinkowski

Siedzę na cichej sali, wypełnionej po brzegi,

Przede mną pokornie siedzi on - architekt zła,

Patrzy z przerażeniem na sędziów.

I płacze - w końcu stała się zadość.


Ja mu wtóruję, przed oczami mam obraz,

Przyjaciół, rodziny, domu szczęśliwego,

Granatów, bomb, czołgów, samolotów,

Płomieni, zwłok, krwi i jego.